Boże Narodzenie wypadło w piątek (wtedy zaczyna się Szabat), ale pomimo to ta cała atmosfera towarzysząca świętom w Polsce była nieuchwytna. Wyprawa do koscioła w Yafie trwała bardzo długo. Tel Aviv wczesnym piątkowym popołudniem jest zakorkowany do granic możliwość. Szabat, oczywiście… Każdy próbuje zdążyć przed zachodem do domu, więc wszyscy: chrześcijanie, Żydzi, muzułmanie, solidarnie grzęzną w korkach. Trasę, która w dzień powszedni zajmuje 30 minut pokonujemy w prawie półtorej co oznacza, że omija nas kilka kolęd. Trudno, z drugiej strony to dobrze, bo żadne z nas śpiewakiem operowym nie jest. Muszę przyznać, że fajnie jest móc posłuchać w taki dzień polskiej mowy w kościele.
Po kościele czas na Świąteczny obiad, który zamienia się w świąteczną kawę i humus (o humusie będzie później). Na koniec dnia jeszcze długi spacer do domu.