Na parkingu, po wyjściu z autobusu, pierwszą rzeczą jaką ujrzeliśmy był wielki plakat reklamujący… Kopalnię Soli w Wieliczce. Cudnie. Świetnie nam się urlop zaczął.
Zwiedzanie rozpoczyna się krótkim przejazdem kolejką na miejsce spotkania z przewodnikiem – nieprzewodnikiem. Gość generalnie, nie zaganiał wszystkich z miejsca do miejsca. Jak ktoś chciał to słuchał, jak nie to robił zdjęcia (chociaż jest to w sumie w jaskini zabronione).
Jakie są moje wrażenia ze zwiedzania jaskinii. Cóż, pracując w kopalni, widziałem i stalaktyty i stalagmity, ale takiej palety barwnej to nasze wielickie nacieki nie mają. Orgia barw i kolorów. Formy przeróżne. Natura jest jednak niesamowicie pomysłowa i twórcza. Na serio, kolejny dowód, a nawet dwa pływały w małym baseniku znajdującym się na końcu drugiego etapu zwiedzania – a mianowicie odmieńce jaskiniowe. Płazy te, zwane również ludzkimi rybami, żyją tylko i wyłącznie w jaskiniach bałkańskich. Żywią się generalnie wszystkim co im w paszczę wpadnie, chociaż (co ponoć stwierdzono na podstawie badań) mogą nie jeść nawet przez 10 lat. Zwierzątka te są generalnie ślepe, co wychodzi im w sumie na dobre, kiedy weźmiemy pod uwagę błyski lamp w aparatach tysięcy turystów przewijających się przez jaskinie.
Trzecia część wycieczki to kolejny przejazd kolejką. Ten trwa dłużej, bo jakieś 15-20 minut. Ostrzeżenie. Osoby które są zbyt wysokie (pow. 185 cm) niech mają się na baczności. Kolejka przejeżdża przez niskie tuneliki, które nie są w żaden sposób sygnalizowane. Na serio skalp można tam zostawić, zwłaszcza kiedy robi się jednocześnie zdjęcia. Ja dzięki temu jestem posiadaczem najbardziej obfotografowanej potylicy świata. Za nami siedziała grupa japońska. Przed każdym wjazdem do tunelu robili zdjęcia mojej głowie, a gdy widzieli, że zdążyłem się uchylić to słychać było głośne westchnienia. Super atrakcja. Nie??
Na koniec jeszcze się trzeba przygotować na szok temperaturowy – zwłaszcza gdy się jaskinie zwiedza w lecie. Czuć różnicę, uwierzcie. W środku panuje temperatura około 8 st. C, podczas gdy na zewnątrz w lecie, jest znacznie więcej.
Niestety nasz harmonogram nie przewidywał zwiedzania zamku Predjamskiego. Cóż trzeba będzie wrócić do Słowenii.
Po zwiedzaniu jaskinii czekała nas długa podróż do Chorwacji.